Jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego niektórzy uczniowie Reja angażowali się w działania opozycyjne, lecz po 13 grudnia wszelka tego typu działalność musiała zejść do podziemia. Większość zaangażowanych uczestniczyła w kolportażu tzw. „bibuły”, jednak niektórzy brali udział również w bardziej ryzykownych akcjach. Niedługo po wprowadzeniu stanu wojennego Emil Barchański wraz z kolegami rozpoczął tworzenie Konfederacji Młodzieży Polskiej zwanej „Piłsudczykami”. Pomysłodawcą nazwy był Rejak – Stefan Antosiewicz, zafascynowany wówczas postacią Józefa Piłsudskiego. Pod względem organizacyjnym wzorowali się na Armii Krajowej: dzielili się na mniejsze sekcje nazywane „piątkami”, a każda osoba z takiej grupy tworzyła kolejne, sobie podległe „piątki”. Członkowie „Piłsudczyków” wywodzili się z różnych środowisk, dlatego tylko niektórzy z nich znali się prywatnie, co ułatwiało anonimowość, która w razie wpadki mogła uchronić pozostałych przed aresztowaniem. Posługiwano się również pseudonimami. Emil stał się więc „Jankiem”, Stefan „Józefem”, Artur Nieszczerzewicz „Prutem”, a Marek Marciniak, którego Artur poznał przypadkiem w kolejce w lodziarni Igloo na Nowym Świecie – „Lisem”. W momencie wstąpienia do organizacji składali oni przysięgę, a kontaktowali się poprzez wiadomości ukrywane w kościele św. Anny i Archikatedrze św. Jana. Spotkania natomiast odbywały się zazwyczaj w barach i kawiarniach, głównie na terenie Starego Miasta. Ostatecznie do organizacji dołączyło kilkadziesiąt osób, ale dokładna ich liczba jest nieznana. Ich działania przypominały akcje Małego Sabotażu z czasów okupacji. Początkowo polegały one np. na rozrzucaniu ulotek, często w zatłoczonych miejscach, takich jak Domy Centrum i Pasaż Śródmiejski (ob. Pasaż Wiecha). Jednak niedługo później ich akcje miały przyjąć dużo większy wymiar…