Teraz to nie te nerwy co za naszego egzaminu w 1993 roku. Teraz po prostu zakuwasz i zdajesz albo nie zakuwasz i… też zazwyczaj zdajesz. A u nas wyglądało to tak, że nic nie wiedzieliśmy bo był STRAJK – i to nie uczniowie strajkowali, protestując przeciw maturalnemu stresowi. Strajkowali nauczyciele, nie wiadomo już o co chodziło (czyli pewnie o pieniądze), ale poczucie niepewności pamiętamy do dziś. Nie wiadomo było co ze sobą zrobić, czy nauczyciele przystąpią do egzaminu – w takim wypadku należało by klasycznie zakuwać, czy przystąpią do strajku – wtedy zakuwanie, strojenie się i w ogóle nerwy, na darmo. Telefony się urywały -co robić? -co robić? Ostatecznie wieczorem zadzwoniła do nas wychowawczyni pani Ponder. Matura przesunięta. O kilka dni. Emocje dla większości opadły ale nie do końca, były to dziwne dni, coś jak odroczenie wyroku. Część desperatów poszła zdawać w terminie do Kuratorium, gdzie odbyła się rzeź niewiniątek. Większość potulnie czekała. No i doczekaliśmy się. Huśtawkę nastrojów pamiętamy do dziś, a co ze strajku wynieśli nauczyciele? Któż to wie.
Olek matura’93